
Od spektakularnych zabytków i zapierających dech w piersiach widoków trzeba czasami odpocząć, więc dziś trochę zwykłej Portugalii, tej przydrożnej, odległej od typowych szlaków turystycznych.
Na początek Alpalhão, mała wioska w gminie Nisa, położona na równinie między pasmem górskim Sao Mamede a rzeką Tag, którą Portugalczycy zwą Tejo. Turyści rzadko tu zaglądają, bowiem miejscowość leży daleko od brzegu oceanu, za to stosunkowo niedaleko granicy z Hiszpanią. Znana jest ze swoich wód termalnych (gorące źródła Termas da Fadagosa są dosłownie kilka kilometrów dalej), smakowitego sera produkowanego w sposób rzemieślniczy i licznych rzeźb z regionalnej odmiany niebieskiego granitu. Naszą uwagę zwrócił stojący obok kościoła wielki palec wskazujący niebo. Chociaż jego barwa absolutnie nie kojarzy się z tymże granitem, to ponoć jest to palec granitowy. Jedni nazywają go Palcem Bożym (Dedo de Deus), inni nowoczesnym menhirem (Menir do Dedo), a jeszcze inni kojarzą z wystawianiem środkowego palca. Jest częścią Szlaku Rzeźby Alpalhão (Roteiro de Esculturas de Alpalhas) i powstał podczas dorocznego konkursu Bienenal da Pedra.
Jako ciekawostkę dodam, że swój Palec Boży ma i Brazylia. W tamtejszym Parku Narodowym Serra dos Órgãos wyróżnia się imponującym kształtem Dedo de Deus – szczyt o wysokości 1.692 m. n.p.m. Po raz pierwszy został zdobyty w 1912 r., stając się symbolem brazylijskiego alpinizmu.
Do innej miejscowości – Arronches – zboczyliśmy z trasy dlatego, że wyjątkowo pięknie prezentowała się z oddali. Okolice tego miasteczka nazywają „krainą świń” (terra dos porcos), ściślej „kraina czarnych świń”. To rasa porco ibérico (porco alentejano) zamieszkująca tereny Alentejo od niepamiętnych czasów. Według legendy to właśnie w Arronches narodziła się tradycja ich wolnego wypasu. Rano otwiera się chlewy, aby wypuścić świnie na pole, a o zachodzie słońca zwierzęta same do nich wracają. Podobno są krzyżówką świni z rejonu Morza Śródziemnego (tereny obecnego Libanu) i lokalnego dzika, którą udało się stworzyć ok. 1000 lat p.n.e., a na Półwysep Iberyjski sprowadzili je Fenicjanie.
Widzieliśmy te czarnulki niemal na rogatkach Arronches. Pasły się wolno na pastwisku razem z czarnymi krowami. Kiedy wyszłam z samochodu, żeby zrobić zdjęcie, natychmiast podbiegły do ogrodzenia. Najszybsza była czarna kuternoga. W „Etymologicznym słowniku języka polskiego” przeczytać można, że to określenie pochodzi od słów fajtać łapą (pierwotnie dotyczyło psów) i ona faktycznie fajtała jedną nogą.
I jeszcze kilka słów o Vila Velha de Ródão, gdzie zakotwiczyliśmy się na jedną noc. Trafiliśmy tu jak po sznurku dzięki aplikacji Park4night, która oferuje naprawdę solidną bazę noclegową dla podróżujących kamperami i z przyczepami kempingowymi, więc i dla samochodu osobowego zawsze coś się znajdzie. To była trzecia albo czwarta miejscówka sprawdzana przez nas tamtego dnia. Już sam dojazd zauroczyłby każdego.
Podążaliśmy krętą drogą pośród wzgórz Perdigão i nagle głęboko w dole naszym oczom ukazał się Tag. Vila Velha de Ródão ulokowała się na drugim brzegu wąwozu Portas de Ródão. Dostaliśmy się tam po zawieszonym wysoko nad rzeką moście z 1888 r., po czym zjechaliśmy na cichy, zadrzewiony parking przy przystani stateczków wycieczkowych. Majestatyczny Tag prezentował się równie pięknie o wschodzie, jak i o zachodzie słońca.
Blisko parkingu znajdował się wygięty w łuk drewniany mostek pieszy nad wąskim dopływem Tagu o nazwie Enxarrique, a za nim – jak się okazało – jedno z ważnych międzynarodowych stanowisk archeologicznych i paleontologicznych, odkryte w 1982 r. Z wielkiej tablicy informacyjnej wyczytaliśmy, że wąwóz Portas de Ródão był właściwie od zawsze miejscem o wielkim znaczeniu strategicznym. W miesiącach letnich, kiedy wody rzeki opadały, można się tu było przeprawić brodem na drugą stronę. Istnieją ryciny przedstawiające przekraczanie Tagu przez wojska francuskie na początku XIX w. Potwierdzono istnienie w tym miejscu obozowiska rzymskich legionistów, a także obozowiska sprzed 30.000 lat. Znaleziono też szczątki słonia europejskiego.
Wieczorny spacer obfitował więc w ciekawostki archeologiczne, a poranny, dzięki przyklejonej do skał ogromnej księżycowej tarczy, dostarczył nam wrażeń estetycznych. Po śniadaniu cofnęliśmy się za rzekę, by kontynuować poznawanie historycznych wiosek Portugalii, ale o tym już jutro.
Maria Gonta
foto Gontowiec Podróżny
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
Nie zawłaszczać mitu założycielskiego Lubuskiego
- Nie wierzę w tę inicjatywę – mówi o spotkaniu dotyczącym Nowej Umowy Paradyskiej marszałek województwa lubuskiego Marcin Jabłoński.
W poniedziałek, ...
<czytaj dalej>Coraz bliżej święta
Otwarcie hali sportowo-widowiskowej Arena GORZÓW jest głównym elementem tegorocznej kampanii „Gorzów blisko świąt”. Dwudniowa impreza zaplanowana jest w dniach 9-10 ...
<czytaj dalej>Chcą nowego porozumienia paradyskiego
Prezydent Gorzowa Jacek Wójcicki, wspólnie z prezydentami Zielonej Góry Januszem Kubickim i Nowej Soli Jackiem Milewskim, jest inicjatorem i współorganizatorem ...
<czytaj dalej>Uzasadnienie inicjatywy obywatelskiej
Publikujemy UZASADNIENIE INICJATYWY OBYWATELSKIEJ na rzecz skrócenia urzędowej nazwy miasta Gorzów Wielkopolski i przywrócenia jej historycznego polskiego brzmienia – GORZÓW.
WSTĘP
tylko ...
<czytaj dalej>