
Nie pamiętam już kiedy i gdzie wpadły mi w oko informacje o bocianach w Alfaro, ale byłam pewna, że to miejsce po prostu MUSIMY zobaczyć, choćbyśmy nawet mieli nadrabiać trochę kilometrów. Nie ustalaliśmy wcześniej dokładnej trasy, bo sypialnię i kuchnię mieliśmy ze sobą, więc nigdzie nie musieliśmy się spieszyć. Miejsca na mapie oznaczone, punkty trasy wraz z krótkim opisem wrzucone w tabelkę w kolejności alfabetycznej (za to z podziałem na kraje), tabelka na wszelki wypadek wydrukowana (przecież gdzieś mogło nie być zasięgu). I takim sposobem trafiliśmy tutaj już w drodze powrotnej z Portugalii.
Alfaro to niespełna dziesięciotysięczne miasteczko w niedużej prowincji La Rioja, słynącej głównie z wyjątkowych czerwonych win. W czasach rzymskich nazywano je Graccurris, na cześć rzymskiego generała Tyberiusza Semproniusza Grakchusa, na temat pochodzenia współczesnej nazwy wysnuto natomiast kilka hipotez. Najpopularniejsza wyjaśnia, że mogła zostać wywiedziona od arabskiego „Al-Faruh” rozumianego jako „faro”, czyli zamek lub wieża strażnicza, z której za pomocą ogni i dymów ostrzegano granicę o bliskości wroga. Jest w tym sens, ponieważ miejscowość znajduje się bardzo blisko tradycyjnych granic królestw Nawarry, Kastylii i Aragonii.
Kiedy znalazłam informację, że miasto ma w swoim herbie klucz, a legenda głosi, że przed wiekami nazywano je „Clavis Castellae” lub „La Llave de Castilla”– „Alfaro, klucz do Kastylii”– natychmiast polubiłam je jeszcze bardziej. Tu doszedł do głosu mój lokalny patriotyzm i fakt, że mieszkamy z Bodkiem bardzo blisko urokliwego Santoka, nazywanego przez Galla Anonima „Regni custodia et clavis” – strażnicą i kluczem Królestwa Polskiego.
Okresem największej prosperity były dla Alfaro wieki XVII i XVIII. Z tego okresu pochodzi kolegiata San Miguel, która w 1976 r. otrzymała tytuł Pomnika Narodowego. Można ją określić trzema „naj”: największa świątynia w całej La Rioja, będąca największą barokową świątynią ceglaną w Hiszpanii i posiadająca na swym dachu największą kolonię bocianów białych gniazdujących na jednym budynku. Co ciekawe, od strony Plaza Esperanza (Placu Nadziei), przy którym stoi, wcale tych bocianów nie widać. Klasycystyczna fasada, duże schody, bliźniacze wieże wysokie na 50 m – to wszystko robi wrażenie (do środka niestety, nie udało nam się wejść), ale gdzie są nasze poczciwe klekoty? Przecież miało tu ich być mnóstwo!
Na szczęście, zauważyliśmy tablicę ze strzałką i napisem „Mirador de las cigüeñas” (punkt widokowy na bociany). Kierowała za kościół. Znaleźliśmy tam oznaczone wózkiem inwalidzkim miejsce do parkowania i schody prowadzące na położoną wyżej ulicę. Klekot usłyszeliśmy chwilę później, a kiedy wdrapaliśmy się na górę… zwyczajnie nas zatkało. Na kościelnym dachu o powierzchni liczącej ponad dwa tysiące metrów kwadratowych, oczywiście razem z gzymsami, okiennymi parapetami i sterczynami, zobaczyliśmy mnóstwo gniazd. Zbudowane szeregowo jedno przy drugim na w miarę płaskiej połaci dachowej lub pojedynczo tam, gdzie inaczej się nie dało. Z tablicy informacyjnej wyczytałam, że jest ich tam co najmniej 150 (w 1985 r. było tylko osiem). Bocianowy zawrót głowy! Podczas porannych czy wieczornych lotów nad Ebro po pożywienie, musi tu być ruch jak na Marszałkowskiej!
Sprzątanie dachów oraz prace nad zmniejszaniem lub przenoszeniem najcięższych gniazd (niektóre ważą nawet pół tony) dofinansowuje powołana przez władze prowincji La Rioja Generalna Dyrekcja ds. Różnorodności Biologicznej. Prace porządkowe przeprowadzane są w takim czasie, by nie przeszkadzać bocianom, nazywanym tutaj cigüeñas. Szacuje się, że w jednym okresie lęgowym przebywa na kościelnym dachu 500-700 boćków. Jeżeli doliczyć jeszcze ptaki usadowione na dachach sąsiednich budynków, na Convento de la Concepción (dawny klasztor), kościele San Francisco, na terenie centrum sportowego i starego więzienia, daje to co najmniej tysiąc klekotów w samym tylko Alfaro. Kilka kilometrów dalej widzieliśmy czteropiętrowy bociani wieżowiec na słupie energetycznym i wiele gniazd na sporej bodedze (piwnica winiarska). Prawdziwe bocianie królestwo, a niezrównane miejsce do lęgów zapewnia im bliskość rezerwatu przyrody Los Sotos o obszarze ok. 476 ha, gdzie ptaki te mogą bardzo łatwo znaleźć dużą ilość i różnorodność pożywienia oraz materiał do budowy gniazd i mnóstwo wody. Nie bez znaczenia jest też barokowa architektura kolegiaty i życzliwość mieszkańców Alfaro.
Maria Gonta
foto Gontowiec Podróżny
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
Coraz bliżej święta
Otwarcie hali sportowo-widowiskowej Arena GORZÓW jest głównym elementem tegorocznej kampanii „Gorzów blisko świąt”. Dwudniowa impreza zaplanowana jest w dniach 9-10 ...
<czytaj dalej>Chcą nowego porozumienia paradyskiego
Prezydent Gorzowa Jacek Wójcicki, wspólnie z prezydentami Zielonej Góry Januszem Kubickim i Nowej Soli Jackiem Milewskim, jest inicjatorem i współorganizatorem ...
<czytaj dalej>Uzasadnienie inicjatywy obywatelskiej
Publikujemy UZASADNIENIE INICJATYWY OBYWATELSKIEJ na rzecz skrócenia urzędowej nazwy miasta Gorzów Wielkopolski i przywrócenia jej historycznego polskiego brzmienia – GORZÓW.
WSTĘP
tylko ...
<czytaj dalej>Petycja
Szanowny Panie Prezydencie,
powstała petycja dotycząca likwidacji podziemnego przejścia dla pieszych przez ulicę Piłsudskiego. Ja chciałabym się przyłączyć do tej inicjatywy, ...
<czytaj dalej>