
A dzisiaj odpoczynek od iberyjskich wojaży, bo pomyślałam sobie, że jest kilka kryminalno-artystycznych ciekawostek, których rocznice obchodziliśmy wczoraj i obchodzimy dziś, dlatego warto zamieścić parę słów właśnie o nich.
Zacznę od prawie okrągłej rocznicy urodzin polskiej mamy Kubusia Puchatka. Tak nazywano Irenę Tuwim, młodszą siostrę Juliana Tuwima, o której sławny brat mówił, że jest od niego zdolniejsza i bardziej pracowita. Była naprawdę genialną tłumaczką. W ciągu 50 lat przetłumaczyła ponad 50 książek, m.in. „Mary Poppins” Pameli L. Travers i jedną z moich ulubionych lektur z czasów dzieciństwa „Pięcioro dzieci i coś” Edith Nesbit (mam do dziś wszystkie trzy tomy). W Wielkiej Brytanii nazywano ją Panią Puchatek (The Pooh Lady) i do dziś można spotkać opinie, że jej przekład „Winnie the Pooh” jest nawet lepszy od oryginału.
Któż nie używa zwrotów: „to, co tygrysy lubią najbardziej”, „krewni i znajomi Królika”, „małe co nieco” (w książce jest nawet „małe Conieco”), „każdy z nas ma swoje małe przyzwyczajenia”? Zawdzięczamy je właśnie Irenie Tuwim. I ja dzisiaj na jej cześć wyszperałam fotę z Beskidu Niskiego, na której doskonale widać, że drobne cytaty wyjęte z „Puchatka” żyją sobie własnym życiem.
A trzeba Wam wiedzieć, że tłumaczka wcale nie starała się, by jej przekład był wierny oryginałowi. Puchatek Alana Aleksandra Milne’a pierwotnie był misią o imieniu Winnifreda, dlatego autorka kolejnego przekładu Monika Adamczyk-Garbowska nazwała go Fredzią Phi-Phi i sporo znanych nam z treści szczegółów pozmieniała. Wielu osobom jednak jej translacja do gustu nie przypadła. Natomiast Irena Tuwim uważała, że „konieczna jest znaczna swoboda w przekładach” i zwłaszcza w utworach dla najmłodszych „przyjąć należy za zasadę adaptację, nie zaś tłumaczenie”.
Teraz czas na kronikę kryminalną. Tylko pierwsze z przytaczanych przeze mnie wydarzeń nie ma żadnego powiązania ze światem artystycznym:
- 21 sierpnia 1811 r. w Reszlu zapłonął ostatni w Europie stos, na którym spalono oskarżoną o czary Barbarę Zdunk (Sdunk). Na potwierdzenie czarów nie zachowały się żadne dowody oprócz ustnych przekazów, ale stos był prawdziwy. Barbarę skazano za wzniecenie pożaru, a ona sama nie zmarła w płomieniach, tylko wcześniej została dyskretnie (żeby gawiedzi nie psuć zabawy) uduszona.
- 21 sierpnia 1911 r. z Luwru zniknęła słynna „Mona Lisa” Leonarda da Vinci. Kradzież zauważono dzień później. Obraz odnaleziono dwa lata później, a sprawcą okazał się Vincenzo Peruggia pracujący wtedy przy szkleniu obrazów w paryskim muzeum. Zwyczajnie wyjął obraz z ramy, schował za pazuchę i wyniósł. Twierdził, że jako włoski patriota chciał zwrócić ojczyźnie skradzioną przez Bonapartego „Giocondę”. Nie miał pojęcia, że obraz nie był skradziony, tylko legalnie nabyty przez króla Francji Franciszka I. Peruggia przesiedział w więzieniu pół roku i do końca życia traktowany był w kraju jako bohater narodowy.
- 21 sierpnia 1961 r. z londyńskiej Galerii Narodowej wyniesiono przez okno „Portret księcia Wellingtona” autorstwa Francisco Goi i była to jedyna kradzież w 200-letniej historii tego muzeum. Historia ta stała się kanwą filmu „Książę” z laureatami Oscara Jimem Broadbentem i Helen Mirren w rolach głównych. Oskarżony Kempton Bumpton był taksówkarzem walczącym o ulgi dla emerytów i dlatego okrzyknięto go współczesnym Robin Hoodem (wysyłał żądania okupu, a obraz w tym czasie schowany był za jego szafą). Sam oddał dzieło do muzeum, a na późniejszym procesie nie chciał adwokata. Bronił się samodzielnie i to był prawdziwy majstersztyk, bo koniec końców… został uniewinniony. Skazano go tylko za kradzież ramy do obrazu. Cała historia jest bardziej skomplikowana i jej prawdziwa wersja ujrzała światło dzienne dopiero pół wieku później, a po kolejnych 10 latach wnuk Kemptona sprzedał prawa do jej realizacji. Powstał ciepły, pełen humoru film, którego obejrzenie polecam z całego serca. Przypominam: „Książę” w reżyserii Rogera Michella z Jimem Broadbentem i Helen Mirren w rolach głównych. Scenariusz napisali Richard Bean, Clive Coleman. 26 sierpnia i 1 wrześnie będzie go można obejrzeć w Canal+, mam więc nadzieję, że później pokażą go także inne stacje.
- 22 sierpnia 2004 r. z Muzeum Muncha w Oslo zniknął drugi już „Krzyk”. Pierwszy skradziono 12.02.1944 r. i odnaleziono po trzech miesiącach. Edvard Munch namalował cztery wersje tego obrazu, stosując różne techniki i kolorystykę. Trzy z nich można oglądać w Oslo, jeden jest własnością prywatną. Jasnopomarańczowy „Krzyk” został wyniesiony w biały dzień po sterroryzowaniu strażników i przebywających wówczas w muzeum turystów. Odzyskano go po dwóch latach.
…i to by było na tyle. Załączone fotografie dość luźno nawiązują do opisywanych historii. Pierwszą zrobiliśmy w okolicach Lipowca w Beskidzie Niskim, bo ujęła nas informacja pod znakiem zakazu wjazdu. W Gutkowej Kolibie nie byliśmy, ponieważ nie jesteśmy niestety żadnymi krewnymi ani znajomymi Królika. Zdjęcia z Reszla zniknęły w niewyjaśniony sposób z naszego dysku zewnętrznego, a w Muzeum Muncha jeszcze nie byliśmy, dlatego trzy kolejne fotografie przedstawiają niezwiązany z tematem gmach opery w Oslo (Operahuset), wznoszący się nad fiordem jak wielka góra lodowa. Opera ma sześć poziomów, w tym jeden pod ziemią, a jej dach (tzw. Dywan) jest publicznym deptakiem i doskonałym miejscem do obserwacji zachodów słońca. Akcentów z Londynu nie ma, bo jeszcze do Anglii nie dotarliśmy.
Maria Gonta
foto Gontowiec Podróżny
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
Coraz bliżej święta
Otwarcie hali sportowo-widowiskowej Arena GORZÓW jest głównym elementem tegorocznej kampanii „Gorzów blisko świąt”. Dwudniowa impreza zaplanowana jest w dniach 9-10 ...
<czytaj dalej>Chcą nowego porozumienia paradyskiego
Prezydent Gorzowa Jacek Wójcicki, wspólnie z prezydentami Zielonej Góry Januszem Kubickim i Nowej Soli Jackiem Milewskim, jest inicjatorem i współorganizatorem ...
<czytaj dalej>Uzasadnienie inicjatywy obywatelskiej
Publikujemy UZASADNIENIE INICJATYWY OBYWATELSKIEJ na rzecz skrócenia urzędowej nazwy miasta Gorzów Wielkopolski i przywrócenia jej historycznego polskiego brzmienia – GORZÓW.
WSTĘP
tylko ...
<czytaj dalej>Petycja
Szanowny Panie Prezydencie,
powstała petycja dotycząca likwidacji podziemnego przejścia dla pieszych przez ulicę Piłsudskiego. Ja chciałabym się przyłączyć do tej inicjatywy, ...
<czytaj dalej>