
11 lipca. Poniedziałek pod znakiem Olandii. Nie tej, którą natychmiast podpowiadają polskie wyszukiwarki, leżącej w wielkopolskim Prusimiu (skądinąd bardzo fajne miejsce), tylko szwedzkiej wyspy Öland. To druga co do wielkości wyspa w tym kraju, połączona z lądem Mostem Olandzkim (Ölandsbron), który z kolei jest najdłuższym położonym całkowicie na terenie Szwecji mostem i jednym z najdłuższych w Europie. Ma 6.072 m długości i wspiera się na 156 filarach. Jego zachodni kraniec (przed zjazdem na wyspę) wznosi się na 36 m, aby umożliwić swobodną żeglugę przez Cieśninę Kalmarską. Z kolei, wjeżdżając na most w Kalmarze, można zauważyć poprowadzony po jego prawej stronie drewniany mostek pieszo-rowerowy. Można się nim dostać na wysepkę Svinö (popularne miejsce spacerów mieszkańców miasta, jest tam kilka plaż, rezerwat przyrody i ruiny dawnej reduty). Most nad Sundem łączący Kopenhagę i Malmö, jest dłuższy od Ölandsbron (7.845 m), ale nie leży w całości na terenie Szwecji.
Olandia ma 137 km długości i 16 km szerokości. Legenda głosi, że wyspa tak naprawdę jest ogromnym motylem, któremu odpadły skrzydła i wpadł do morza. Latem odwiedzają ją miliony turystów i trzeba przyznać, że wczoraj tego doświadczyliśmy. Długi sznur samochodów na drodze dojazdowej na most poruszał się sprawnie, ale już na wyspie droga korkowała się przed rondami i tak było, dopóki nie opuściliśmy dużych miast. Duże to one były tylko w lokalnym znaczeniu, bowiem dwa największe olandzkie miasta nie mają nawet 10 tys. mieszkańców. Najważniejszy jest Borgholm (ok. 4 tys. mieszkańców), w którym znajdują się m.in. okazałe ruiny dawnego zamku i kameralna letnia siedziba obecnej rodziny królewskiej (Solliden ). Nieco większe Färjestaden liczy 6 tys. mieszkańców.
Natłok turystów widoczny jest także na piaszczystych plażach na jej północno-wschodnim krańcu i zapełnionych, żeby nie powiedzieć, zatkanych kempingach. Niełatwo nam było znaleźć miejsce na nocleg, oj niełatwo. Wprawdzie mieliśmy tu zarezerwowany jeszcze wczesną wiosną domeczek, niestety jego właściciel odwołał rezerwację, zostawiając nas z przysłowiową ręką w nocniku. O ile sam Fredek zdołałby się jeszcze gdzieś wcisnąć, to o ustawieniu obok namiotu, nie było nawet co marzyć. Przez cały niemal dzień córka próbowała rozwiązać ten problem, udało się tuż przed 19:00. Spaliśmy wygodnie na najprawdziwszej olandzkiej farmie, znajdującej się w Störlinge – drugiej co do wielkości wsi na tej wyspie. W dawnym budynku gospodarczym urządzono tu trzy pokoiki. W tym, który oddano do naszej dyspozycji, zmieściłyby się trzy ostatnie domki.
Postanowiliśmy wrócić kiedyś na Olandię w mniej turystycznym terminie, ponieważ wczoraj zaledwie liznęliśmy temat. Z myślą o Marcysi odwiedziliśmy piaszczystą bałtycką plażę przy wsi Böda, przy której znajduje się też największe miejscowe pole kempingowe, basen, spa, pole golfowe i inne atrakcje. Ominęliśmy je wszystkie, podjeżdżając na cichutki parking Lyckesand. Niestety, z samej plaży dość szybko wygoniły nas zimne podmuchy, postanowiliśmy więc zobaczyć najdalej wysunięty na północ przylądek Olandii (Ölands norra udde) i stojącą na nim latarnię morską Długi Eryk (Långe Erik). Uznaną za pomnik narodowy 32-metrową latarnię zbudowano w 1845 r. na wysepce Stora grundet, połączonej krótkim mostkiem z resztą wyspy. Od 1976 r. jest bezobsługowa, ale w sezonie letnim można się na nią wspinać po 138 stopniach. My zadowoliliśmy się podziwianiem setek kamiennych trolli, stojących u jej podnóża. Sami nawet ułożyliśmy kilka nowych (najwięcej wyprodukowała Marcelina).
Z czubka Olandii wracaliśmy jej zachodnim brzegiem, bo bardzo chciałam zobaczyć inną plażę, o której mawiają, że wygląda jak z innej planety i – trzeba przyznać – mają rację. Polami Neptuna (Neptuni åkrar) nazwał ją już w 1741 r. sam Carl von Linné (Linneusz). Ciągnące się kilometrami skalne półki, stopniowo niknące w wodzie, pełne skamieniałości i usiane odciskami po nich, robią wrażenie. W południowej części Pól Neptuna, na kamienistej równinie ponad nimi znajduje się ciekawe miejsce o nazwie Forgalla skepp. To spore cmentarzysko, na którym zlokalizowano ok. 50 grobów mężczyzn, kobiet i dzieci (wszystkie z darami z epoki wikingów). Jeden z nich został zinterpretowany jako ustawienie statku o nazwie Forgalla.
Tekst i foto Maria Gonta
Milion dla filharmonii
W środę 6 grudnia 2023 r. marszałek Marcin Jabłoński spotkał się z dyrektor Filharmonii Gorzowskiej Joanną Pisarewicz.
W projekt budżetu Samorządu ...
<czytaj dalej>Oprogramowanie Lubuskie trzeba zaktualizować
- Oprogramowanie Lubuskie trzeba zaktualizować - powiedział podczas spotkania lubuskich samorządowców w Paradyżu - Gościkowie prezydent Gorzowa Jacek Wójcicki.
7 grudnia ...
<czytaj dalej>Coraz bliżej święta
Otwarcie hali sportowo-widowiskowej Arena GORZÓW jest głównym elementem tegorocznej kampanii „Gorzów blisko świąt”. Dwudniowa impreza zaplanowana jest w dniach 9-10 ...
<czytaj dalej>Chcą nowego porozumienia paradyskiego
Prezydent Gorzowa Jacek Wójcicki, wspólnie z prezydentami Zielonej Góry Januszem Kubickim i Nowej Soli Jackiem Milewskim, jest inicjatorem i współorganizatorem ...
<czytaj dalej>