
2 lipca. Skończył się czerwiec, a odchodząc, zabrał ze sobą lato. Wczorajszy dzień przyniósł nam deszcz, wiatr i temperaturę o wiele niższą od dotychczasowej. Zrezygnowaliśmy z zaplanowanej wycieczki do zamku Selsø. Zresztą, spadające na łeb ciśnienie nie nastrajało do aktywności na świeżym powietrzu. Żeby całkiem nie zgnuśnieć, ruszyliśmy w najbliższą okolicę. Po portach w Hundested i w Lynæs postanowiliśmy odwiedzić przeprawę promową przez Isefjord.
Widoczna na zdjęciu nieduża jednostka z miejscem dla ośmiu samochodów i 70 pasażerów kursuje tylko od 1 kwietnia do 22 października. Łączy Sølager na półwyspie Halsnæs z Kulhuse na półwyspie Hornsherred (to najbardziej na północ wysunięta część Zelandii). Z naszego brzegu w Sølager wyraźnie widać też prywatną wysepkę Alholm, do której, brodząc po kolana w wodzie, można dotrzeć od strony Kulhuse. A w ogóle wiecie, że słowo „wyspa” to po duńsku „ø”?
Na Hornsherred warto odwiedzić stary, otoczony pięknym parkiem zamek Jægerspris. W 1854 r. król Danii Fryderyk VII podarował go swojej morganatycznej żonie – baronowej Danners. Związek morganatyczny to taka wyższa forma mezaliansu, wymyślona specjalnie na użytek koronowanych głów. Mimo oficjalnego ślubu ani baronowa Luiza, ani ich wspólne dzieci nie nabywały żadnych praw do tytułów i królewskiego majątku. Para jednak nie doczekała się potomstwa, natomiast kiedy królewska małżonka owdowiała, założyła w zamku sierociniec. Była też pomysłodawczynią istniejących do dziś tzw. dziecięcych wiosek, w których zastępcze matki opiekują się gromadkami pociech. Prekursorki mieszkały w 19 specjalnie wybudowanych i wyposażonych domkach. Z czasem zmniejszyła się tylko liczba grup i samych dzieci w tychże grupach, ale system sprawdził się i rozszedł po innych krajach.
Jægerspris położone jest na skraju pamiętającej jeszcze czasy Wikingów puszczy Nordskoven. Ogrody otaczające królewski pałac niezauważalnie przechodzą w park, który ni z tego, ni z owego staje się sporym lasem z resztkami prastarej dąbrowy, ukrytej pomiędzy innymi drzewami. Gdzieś w tym zielonym kompleksie rosną jeszcze (ciągnąc chyba resztkami dębowych sił) przysadziste, grubaśne, poskręcane i popodpierane drzewulce – Kongeegen (podobno mogący mieć i 2000 lat) i Snoegen (zaledwie 850 lat).
Większość duńskich dębów została wycięta i użyta do budowy statków. Kongeegen i Snoegen już wtedy budziły respekt swoim wiekiem i wyglądem, więc im darowano. Pozostały jako niemi świadkowie epoki i należą dziś do najstarszych drzew Europy. Już kilka razy próbowaliśmy do nich dotrzeć, niestety bez rezultatu.
Coraz bliżej święta
Otwarcie hali sportowo-widowiskowej Arena GORZÓW jest głównym elementem tegorocznej kampanii „Gorzów blisko świąt”. Dwudniowa impreza zaplanowana jest w dniach 9-10 ...
<czytaj dalej>Chcą nowego porozumienia paradyskiego
Prezydent Gorzowa Jacek Wójcicki, wspólnie z prezydentami Zielonej Góry Januszem Kubickim i Nowej Soli Jackiem Milewskim, jest inicjatorem i współorganizatorem ...
<czytaj dalej>Uzasadnienie inicjatywy obywatelskiej
Publikujemy UZASADNIENIE INICJATYWY OBYWATELSKIEJ na rzecz skrócenia urzędowej nazwy miasta Gorzów Wielkopolski i przywrócenia jej historycznego polskiego brzmienia – GORZÓW.
WSTĘP
tylko ...
<czytaj dalej>Petycja
Szanowny Panie Prezydencie,
powstała petycja dotycząca likwidacji podziemnego przejścia dla pieszych przez ulicę Piłsudskiego. Ja chciałabym się przyłączyć do tej inicjatywy, ...
<czytaj dalej>