
Minął kolejny fajny dzień.
Po porannym spacerze plażą Vasco da Gamy, zajrzeliśmy jeszcze do Pingo Doce, portugalskiego odpowiednika naszej Biedronki (Bodek stwierdził, że gdyby nie obcojęzyczne napisy, czułby się jak w osiedlowym markecie). Ceny porównywalne do naszych, ale pomarańczy mniej, mniejsze, a także nieco droższe i kwaśniejsze niż w Hiszpanii.
Niezbyt daleko od Sines rozłożyło się Santiago do Cacém, gdzie pojechaliśmy specjalnie, żeby obejrzeć ruiny rzymskiej Miróbrigi (Mirobriga Celticorum). Zanim jednak do niej dojechaliśmy, zauroczyła nas remontowana właśnie stacyjka kolejowa. Na jej fasadzie umieszczono piękne obrazy z azulejos (płytki ceramiczne). To portugalska norma. Kafelkowe obrazy znajdziecie wszędzie, niemal na każdym domu. Mimo że najczęściej płytki są biało-niebieskie, ich nazwa nie pochodzi od portugalskiego słowa azul (niebieski), a od arabskiego al zulaycha, co znaczy "kawałek gładkiej terakoty".
Ruiny Miróbrigi znajdują się na rogatkach Santiago do Cacém. Kiedyś było naprawdę sporym miastem (zajmowało obszar prawie 28 tys. m kw.), wybudowanym na miejscu osady z epoki żelaza, która istniała tu od IX w p.n.e. Wyjątkowo ciekawy spacer zajął nam prawie dwie godziny, a przecież archeolodzy odkryli zaledwie część Miróbrigi. Odwiedziliśmy świątynię, domy mieszkalne (w niektórych zachowały się freski i te miejsca są zadaszone, żeby zapobiec ich płowieniu), dzielnicę handlową, z której wąskie schody prowadziły na główny plac, ale najciekawsza była terma publiczna, jedna z najlepiej zachowanych w Portugalii. Na obrzeżach Miróbrigi znajduje się też jedyny zachowany w Portugalii hipodrom, czyli plac w kształcie elipsy, na którym Rzymianie urządzali wyścigi rydwanów. Podglądaliśmy też jaszczurki. W ruinach Miróbrigi żyją co najmniej trzy różne gatunki.
Za wędrówkę w czasie zapłaciliśmy po 1,5 euro (normalny bilet kosztuje 3 euro, ale seniorzy mają zniżkę) i na dodatek przetrzymaliśmy pracownicę muzeum po godzinach, bo zanim wyszliśmy, zaczęła się już sjesta, czyli dwugodzinna przerwa w zwiedzaniu. Do samochodu wróciliśmy głodni jak wilki. Poranna owsianka zdążyła nam wywietrzeć na kamiennych rzymskich drogach, a kiedy skonsumowaliśmy przygotowany wcześniej makaron, zrobiło się nam błogo. Podróże w czasie są naprawdę wyczerpujące. Musieliśmy zatrzymać się na krótką drzemkę w cieniu dębów korkowych.
Po kilkunastu minutach i orzeźwieniu się kilkoma pomarańczami, ruszyliśmy dalej, do Beji (wymawia się Beża). Im bliżej miasta, tym mniej było dębów korkowych, a więcej gajów oliwnych. Niektóre leciwe drzewka tak rosochate, że przypominały stare poczciwe wierzby (na zdjęciu). Bodek stwierdził, że pamiętają Rzymian i pewnie ma sporo racji, bowiem nie od dziś wiadomo, że drzewa oliwne mogą żyć i 2.000 lat. Kolorowe paski na domach miały już barwę nie tylko niebieską i żółtą. Pojawiła się też różowa i zielona.
Zatrzymaliśmy się na krótko w miejscowości Ferreira de Alentejo. Po pierwsze dlatego, że tam mogliśmy zatankować gaz, a po drugie, żeby zobaczyć nietypową siedemnastowieczną kaplicę kalwaryjską o cylindrycznym kształcie, z kopułą zwieńczoną sześcioboczną latarnią. Całość otynkowano i pobielono oraz poutykano w ścianach i kopule kawałki szarych granitowych skał, symbolizujących kamienie, którymi rzucano w Jezusa podczas Drogi Krzyżowej. Zgodnie z legendą, miasteczko nosiło niegdyś nazwę Singa. Zmieniono ją na pamiątkę bohaterskiej żony miejscowego kowala (Ferreira, czyli po polsku – Kowalska), która w V wieku, podczas oblężenia miasta przez barbarzyńców, wzięła udział w obronie, rzucając we wrogów m.in. sprzętami kowalskimi. Jej pomnik także widzieliśmy po drodze.
Kolejnym punktem była Beja, stolica południowego Alentejo. To podobno najbardziej gorące portugalskie miasto. Dzisiaj należało też do tych najwietrzniejszych. Bodek dosłownie w ostatniej chwili uratował swój kapelusz i okulary przed odfrunięciem w nieznane. Mniej szczęścia miał Portugalczyk, któremu wprawdzie udało się utrzymać kapelusz na głowie, ale stracił wszystkie papiery, które mu w tym czasie wywiało z kieszeni.
Beję założono w 48 r. p.n.e. Nosiła wtedy nazwę Pax Julia dla uczczenia umowy pokojowej, podpisanej w tym miejscu pomiędzy Rzymem i Luzytanią. Tamtejszy trzynastowieczny zamek może poszczycić się najwyższą zachowaną wieżą na całym Półwyspie Iberyjskim, a stojący obok niego skromny kościółek Santo Amaro, prawdopodobnie pochodzi z VII w. i jest najstarszą świątynią w mieście. W dodatku jest rzadkim przykładem architektury Wizygotów (ekspozycja we wnętrzu, wstęp wolny). Nie udało się nam jedynie obejrzeć byłego klasztoru Niepokalanego Poczęcia NMP – Convento de Nossa Senhora de Conceicao – gdzie znajdują się najpiękniejsze azulejos w Portugalii. Nawet z zewnątrz jest doskonale ukryty przed wzrokiem, bowiem trwa tam akurat remont. To w tym klasztorze powstały w XVII w. najpiękniejsze listy miłosne pisane przez kobietę, tak przynajmniej twierdzą historycy literatury. Listów było tylko pięć, pisała je Marianna d'Alcoforado do francuskiego oficera, markiza de Chamilly, a przetłumaczył na język polski Stanisław Przybyszewski ("Listy miłosne Marianny d'Alcoforado"). Obiekt jej uczuć wyjechał jednak daleko od Beji, a Marianna dożyła w klasztorze końca swoich dni.
Wieczorkiem dotarliśmy nad największy sztuczny zbiornik wodny w Unii Europejskiej (albufeira Alqueva) o powierzchni ok. 250 km kw. i linii brzegowej długości ponad 1100 km, utworzony na rzece Gwadiana po zbudowaniu zapory Alqueva (port. barragem de Alqueva). Do snu przyśpiewywał nam osioł, a głos miał donośny, że hej!
Tekst i foto Maria Gonta
Milion dla filharmonii
W środę 6 grudnia 2023 r. marszałek Marcin Jabłoński spotkał się z dyrektor Filharmonii Gorzowskiej Joanną Pisarewicz.
W projekt budżetu Samorządu ...
<czytaj dalej>Oprogramowanie Lubuskie trzeba zaktualizować
- Oprogramowanie Lubuskie trzeba zaktualizować - powiedział podczas spotkania lubuskich samorządowców w Paradyżu - Gościkowie prezydent Gorzowa Jacek Wójcicki.
7 grudnia ...
<czytaj dalej>Coraz bliżej święta
Otwarcie hali sportowo-widowiskowej Arena GORZÓW jest głównym elementem tegorocznej kampanii „Gorzów blisko świąt”. Dwudniowa impreza zaplanowana jest w dniach 9-10 ...
<czytaj dalej>Chcą nowego porozumienia paradyskiego
Prezydent Gorzowa Jacek Wójcicki, wspólnie z prezydentami Zielonej Góry Januszem Kubickim i Nowej Soli Jackiem Milewskim, jest inicjatorem i współorganizatorem ...
<czytaj dalej>