






2 maja. Nocleg udostępniony przez miasto Estoi okazał się strzałem w dziesiątkę.
Teren był niegdyś boiskiem (pozostały bramki), a wieczorem mieliśmy okazję oglądać treningi zaprzęgów ciągniętych przez konie i przez muły. Było na co popatrzeć. Jako że parking oznaczono symbolem kampera, towarzystwo było na nim międzynarodowe: Francuzi, Niemcy, Portugalczycy i my. Miasteczko też bardzo sympatyczne, ciche, bez natłoku turystów, bo trochę z dala od wybrzeża, a przecież znajduje się tu jeden z najwspanialszych neorokokowych pałaców w Algarve ( Palácio de Estoi) i rzymskie ruiny (Romanas Ruinas Milreu). Są też bardzo ciekawe ogrody pałacowe i neoklasycystyczny kościół Igreja Martiz de Estoi, pierwotnie z XV w., w obecnej wersji od 1755 r. Niestety rzymskie ruiny w poniedziałki zamknięte (a ponoć są najlepiej zachowanymi w południowej Portugalii), pałac można zwiedzać dopiero od 14:00, do ogrodów nijak nie mogliśmy się dostać, a kościół miał troje drzwi bez klamek, więc nawet zajrzeć przez dziurkę od klucza się nie dało. Szkoda, bo do jego ciekawostek należą ołtarze zbudowane z drewna pochodzącego ze statków, a jeden jest dodatkowo ozdobiony narzędziami rolniczymi. Powałęsaliśmy się za to po uliczkach i możemy potwierdzić, że atmosfera w miasteczku senna (podobno kiedyś całe Algarve takie było) i wszędzie bardzo dużo jaskółek (pod każdym balkonem przyklejone kilka/kilkanaście gniazd). Drzwi udekorowanych żółtymi kwiatami nie widzieliśmy, za to najwyraźniej szykowało się tu jakieś wydarzenie, bowiem wszystkie domy wzdłuż ulicy prowadzącej do małej kaplicy Matki Boskiej (Ermida de Nossa Senhora do Pé da Cruz) przystrojono liśćmi palmy, a przed świątynią wystawiono udekorowaną pietę.
Z Estoi wyruszyliśmy do Porches, żeby zobaczyć słynną kapliczkę Matki Bożej na Skale (Ermida de Nossa Senhora da Rocha). Zbudowana w XV w. na skalnym cyplu, gdzie kiedyś znajdowała się wojskowa twierdza, posiada jednak o wiele starsze elementy (m.in. kolumny z wizygockimi kapitelami). Koło świątyni już nawet mewy zawracają (dosłownie), dalej tylko ocean, a pod kapliczką słynne portugalskie klify. Widoki bajeczne.
Piękne klify podziwialiśmy potem, tym razem od dołu, w Salemie, dokąd wybraliśmy się oglądać ślady dinozaurów. Nie udało nam się ich odnaleźć, chociaż nie są specjalnie zabezpieczane i znajdują się na skalnych odłamach leżących bezpośrednio na plaży, ale przynajmniej powędrowaliśmy wzdłuż brzegu i nazbieraliśmy muszelek.
Z Salemy pojechaliśmy do Sagres (na zdjęciu), gdzie na kolejnym cyplu, w czasach Henryka Żeglarza (XVI w.) wybudowano twierdzę. Była wielokrotnie atakowana i niszczona. Na jej terenie znajduje się latarnia morska, niewielka kaplica oraz monumentalna brama, na której ułożono z kamieni imponującą różę wiatrów. To właśnie w tym miejscu założona została szkoła kartografii i astronomii, uznawana za pierwszą akademię morską świata, ale wrota twierdzy zamknięte na głucho i nawet żadnej informacji o dniach albo godzinach otwarcia. Pospacerowaliśmy więc, jak mnóstwo innych turystów, po pokrytym niziuchną roślinnością cyplu, napatrzyliśmy się na skalne urwiska i ruszyliśmy ku widniejącemu w oddali Przylądkowi św. Wojciecha, mijając po drodze niedużą twierdzę o nazwie Fortaleza Beliche.
Cabo de São Vicente, z powodu ustawicznych zimnych wiatrów nazywany Przylądkiem Ciepłych Gaci, zachwycił nas bez reszty. To najdalej na południowy zachód wysunięty punkt kontynentalnej Europy. Kiedyś uważany był za koniec świata, a Rzymianie traktowali go wręcz za święty kawałek lądu, ostatnie miejsce, z którego widać zachodzące słońce. Przylądkiem Ciepłych Gaci nazwali go marynarze, ponieważ tu właśnie, płynąc z Europy, przechodziło się do chłodniejszej strefy. Wiało tam rzeczywiście mocniej, niż gdziekolwiek indziej i nawet na straganach mniej było pamiątek, a więcej ciepłych swetrów.
Potem już rozpoczęliśmy poszukiwania miejsca na nocleg. Chociaż parkingów wszelakich jest całkiem sporo, na większości niestety spać nie wolno, dlatego mocnośmy się naszukali, zanim wylądowaliśmy pod stadionem miejskim w Odemirze. To już nie Algarve, tylko Alentejo, region słynący m.in. z dębów korkowych. Widzieliśmy ich po drodze mnóstwo, ale bliżej się tym zajmiemy dopiero dzisiaj, jak już zwiedzimy to pięknie położone miasto.
« | grudzień 2023 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | 3 | ||||
4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 |