
19 marca to w tym roku czwarta niedziela wielkopostna. W słowniku liturgicznym nosi nazwę Laetare, a kapłan może dziś włożyć różowy ornat, natomiast w słowniku potocznym jeszcze do niedawna używano nazwy Garkotłuki, inaczej półpoście, śródpoście, przełamanie postu, przebijanie postu. Zwyczajowo przypadało ono w dwadzieścia dni po Popielcu. Ponieważ nierzadko był to dzień powszedni, niepozostawiający zbyt wiele czasu na psoty i zabawy (w tym roku była to środa 15 marca), przeniesiono obchody na czwartą niedzielę wielkiego postu.
Dużo się w tym dniu działo, oj dużo. Głównie tłuczono garnki (dawniej w większości ceramiczne), przykładając się do tego w sposób szczególny. Młodzieńcy szykowali się już kilka dni wcześniej, napełniając te garnki popiołem. Roztrzaskiwali je potem na schodach lub progach domostw, a jeszcze lepiej pod nogami wybranej panny. Wczesnym rankiem malowali na biało szyby albo i całkiem zamalowywali okna, smarowali płoty słoniną lub wapnem z dodatkiem jajek. W ciągu dnia też robili psikusy: wystawiali bramy, wieszali na drzewach drzwi, wciągali na dachy domostw różne sprzęty gospodarskie (nawet wozy), zamieniali gospodarzom psy, wpuszczali wróble do domu… długo można wymieniać. W każdym razie moja wyobraźnia podpowiada, że to właśnie po garkotłukach pozostał nam zwyczaj wielkiego sprzątania przed Wielkanocą.
W przysłowiach króluje dziś Józef. Dawniej mawiano: „Przyjdzie św. Józek z pomocą, porówna dzień z nocą”. Czasami zdarza się, że równonoc wiosenna przypada dokładnie w Józefa (najbliższa taka 19.03.2048), ale dzisiaj ten święty ma zdecydowanie inne zajęcie. Przede wszystkim „zabiera zimę w wózek” i przegania silniejsze mrozy („Św. Józef kiwnie brodą, idźże zimno na dół z wodą”). Poza tym przypomina rolnikom o pracach polowych:
- „Św. Józef laską w ziemię kole, wyjeżdżajcie chłopy orać w pole”,
- „Na św. Józwa patrz byśku, gdzie bruzda!”,
- „Na św. Józef chłop wołami pochęka, a żuraw sobie pokrzęka”,
- „Na św. Józef koplina, na św. Wojciech trawina” (tak mówią na Podkarpaciu).
Rozgląda się też za bocianami:
- „Kiedy na św. Józef bociek przybędzie, to już śniegu nie będzie”,
- „Jak na św. Józef bocian przylatuje, to na skrzydłach resztki śniegu przynosi”.
- dodatkowo: „Na św. Józefa wołowa pociecha”, bowiem zgodnie z Adalbergowymi objaśnieniami ludowych porzekadeł „w dniu tym, w miejsce potraw postnych dozwolone jest spożywanie mięsa, a więc wołowiny itp.”
Przysłów z Józefem w roli głównej jest jeszcze kilkanaście (np.: „Św. Józef Oblubieniec, która panna, przypnij wieniec”), ale z racji wyśmienitych prognoz pogodowych na najbliższe dni, nas powinny zainteresować te:
- „Oblubieniec pogodny, roczek będzie dorodny”,
- „Na św. Józef pogoda, będzie w polu uroda”.
Porzekadła powinny być przygotowane na każdą aurę, więc w zanadrzu są i takie:
- „Święty Józef wiezie trawy wózek, ale czasem smuci, bo śniegiem przyrzuci”,
- „Na św. Józek czasem śniegu, czasem trawy wózek”.
Ponieważ małżonek Marii z Nazaretu był stolarzem, dziś także obchodzony jest patronalny Dzień Stolarza i z tej okazji wyszperałam kolejne dwie paremie:
- „Gdyby nie klej, nie piłowiny, nie jadłby stolarz słoniny”,
- „Co kto umie, tym się popisuje – stolarz hebluje, kowal kuje, a kiep kpi”.
Jak wiadomo, św. Józef parał się nie tylko stolarką (podłogi, drzwi, okna, meble), ale i ciesielką (konstrukcje drewniane, np. więźba dachowa, zręby budynków), cieślom jednak wyznaczono do świętowania 4. października, słusznie łącząc obchody z Dniem Dekarza.
Czwarta niedziela wielkopostna jest w tym roku trzecią niedzielą marca, a to oznacza, że obchodzimy też Międzynarodowy Dzień Inwalidów. W rocznicę pojawienia się pierwszej pisemnej informacji o Kaszubach (19.03.1238 – bulla Grzegorza IX), obchodzimy Dzień Jedności Kaszubów, a na pamiątkę założenia 19 marca 1950 r. Polskiego Związku Wędkarskiego – Dzień Wędkarza. Jako żona praktykującego moczykija, po prostu nie mogę nie umieścić dziś wędkarskiej fotki.
Tekst i foto Maria Gonta