
16 marca. Jeżeli faktycznie „Hilary zapowiada, jaka pogoda w Wielkanoc przypada”, to jest się z czego cieszyć. Z racji tego, że łacińsko-greckie imię Hilary (po staropolsku Larysz) tłumaczyć sobie można jako „wesoły, pogodny, radosny”, aura nie powinna nas zawieść. Prognozy na dziś są imponująco słoneczne. Oby się sprawdziły.
Dziś Dzień Pandy, ale świętują tylko pandy wielkie, odziane w biało-czarne futro i szczycące się solidnie podkrążonymi oczami. Mimo że należą do niedźwiedziowatych, to w przeciwieństwie do swoich kuzynów nie zapadają w zimowy sen i mogą się dziś do woli objadać dodatkowymi porcjami bambusowych pędów. Dziennie potrafią ich skonsumować nawet 15 kg. Nie od parady przecież bywają nazywane bambusowymi niedźwiedziami.
Ponieważ ponad 80% spożytej przez nie zieleniny jest przez ich organizm wydalana, oddają się konsumpcji przez 12-16 godzin na dobę, resztę czasu poświęcając na sen. W związku z takim trybem życia, niewiele czasu zostaje pandom na rozmnażanie, a jeżeli jeszcze dodać do tego fakt, iż młode rodzą się nie częściej jak co dwa lata i w miocie są pojedyncze niedźwiadki, to nie można się dziwić, że grozi im wyginięcie.
Od czasu swojej podróży do Pekinu darzę te miśki szczególną sympatią. Tak się na nie zapatrzyłam, że do domu wróciłam z obejmującym prawie pół twarzy siniakiem wokół oka. Nie, nikt mnie nie pobił. Sama wyłożyłam się jak długa na trotuarze prowadzącym do Zakazanego Miasta. Zapomniałam, że mają tam wyjątkowo wysokie krawężniki. W domu ochrzczono mnie pandą (na szczęście przejściowo), a mnie do dziś zastanawia, co na mój widok pomyślałaby prawdziwa panda. Znawcy tematu twierdzą, że te ciemne plamy wokół oczu mają za zadanie informować o cechach charakteru poszczególnych osobników i niedźwiadki doskonale potrafią je interpretować. Podobno im mniejsze plamy, tym usposobienie łagodniejsze. Musiałam wyglądać na niezłego zabijakę.
Z kronikarskiego obowiązku odnotowuję Dzień bez Selfie, Dzień Wolności Informacji (nie mylić z obchodzonym w maju Światowym Dniem Wolności Prasy) i Dzień, w Którym Wszystko, co Robisz Jest Właściwe. Dzień Karczocha figuruje oczywiście w kalendarzu kulinarnym, ale to dobra okazja, by wspomnieć Marilyn Monroe, która w roku 1948 została „Królową Karczochów” w Castroville, w Kalifornii. Miała wtedy 22 lata.
Na zakończenie intrygująco brzmiący Dzień św. Urho. Okazuje się, że święty jest fikcyjny, wymyślony w latach 50. przez osiedlonych w Północnej Minnesocie emigrantów z Finlandii, ale legendę dopisano mu udatnie. Pomysłodawcy chcieli wprowadzić własny akcent narodowy do obchodów wypadającego jutro Dnia św. Patryka (w Minnesocie mieszka też sporo Irlandczyków) i przy okazji przedłużyli zabawę i możliwość delektowania się irlandzkim zielonym piwem.
Jutrzejszy św. Patryk znany jest z wypędzenia z Irlandii węży, natomiast dzisiejszemu św. Urho najpierw przypisano wygnanie z Finlandii żab. Miał to zrobić mocą swego donośnego głosu, który stał się takim, dzięki spożywaniu przez niego zupy rybnej popijanej kwaśnym mlekiem. Po jakimś czasie żaby ustąpiły miejsca konikom polnym. Oficjalna wersja legendy mówi teraz, że św. Urho uratował fińskie uprawy winogron, ponieważ przy pomocy zaklęcia „Heinäsirkka, heinäsirkka, mene täältä hiiteen!” (Koniku polny, koniku polny wynoś się stąd!) wypędził te owady z kraju. Święto obchodzone jest przede wszystkim w fińsko-irlandzkich społecznościach USA i Kanady, gdzie celebrantów obowiązują purpurowo-zielone stroje (kolory Royal Purple i Nile Green), ale zawędrowało także do starej ojczyzny, w której studenci folklorystyki, religioznawstwa porównawczego i etnologii corocznie organizują przedstawienie. Zarówno fikcyjny święty, jak i konik polny mają już swoje pomniki.
Fotografia zabiera Was dzisiaj do Danii, do miejsca, które bywa porównywane z naszym Trzęsaczem, ponieważ dokładnie 95 lat temu (16.03.1928) w miejscowości Højerup runęła do morza część tamtejszego kościoła ze sporym kawałkiem otaczającego go cmentarza. Świątynia również zbudowana była pierwotnie w znacznej odległości od brzegu. Po katastrofie klif został w tym miejscu wzmocniony. Nadal można wejść do wnętrza kościoła, by podziwiać nawę główną i ambonę, ale w miejscu prezbiterium znajduje się dziś taras z najpiękniejszym widokiem na wapienne klify i Bałtyk (a morze ma tam kolor lazurowy). Ocalone części ołtarza wystawione są bocznej kaplicy.
Tekst i foto Maria Gonta
Autobusem nad Nierzym
Miejski Zakład Komunikacji informuje, że od soboty, 3 czerwca zostanie uruchomiona sezonowa linia autobusowa nr 201, która umożliwi dojazd mieszkańcom ...
<czytaj dalej>300 tys. zł dla AWF
300 tys. złotych dla gorzowskiego AWF-u. To wsparcie na dietetykę i fizjoterapię.
– To kierunki przyszłości, dlatego konsekwentnie je wspieramy – ...
<czytaj dalej>Ruszyła rywalizacja o puchar Rowerowej Stolicy Polski
Pierwsze kilometry za nami. Gorzowscy rowerzyści, punktualnie o północy wyruszyli ze Starego Rynku, by kręcić pierwsze kilometry dla Gorzowa. Nasze ...
<czytaj dalej>Nabór na ławników sądowych
Rada Miasta Gorzowa Wielkopolskiego przystąpiła do wyboru ławników do sądów okręgowego i rejonowego na kadencję 2023 - 2027. W sumie ...
<czytaj dalej>