






28 lipca. Przed piątą rano rześko, balkonowy termometr utknął na 11°C. Poza miejskimi murami pewnie chłodniej. Anny i Hanny faktycznie muszą mieć jakąś umowę z Najwyższym Synoptykiem, bo prawdziwość przysłowia o coraz chłodniejszych porankach już udowodniły. Nawet wijąca się na horyzoncie Warta nie pozwala unieść się mglistej puchowej kołderce. Pewnie czeka na wschód Słońca (u nas dzisiaj o 5:10), jednak ono już nie tak ochoczo podkręca wskaźnik temperatury.
Na 28 lipca przypada w tym roku Światowy Dzień Długu Ekologicznego. Cóż to takiego zapytacie? Ano nic wesołego. Wspólnie, jako ludzkość, zdołaliśmy właśnie wykorzystać cały zapas zasobów naturalnych (gleba, surowce, woda, lasy, paliwa kopalne), jaki powinien wystarczyć nam do produkcji dóbr i usług do końca tego roku. Od dziś będziemy żyć na kredyt, pozostawiając spłacanie go przyszłym pokoleniom. Wraz z nowym rokiem karuzela kredytowa ruszy od nowa.
Światowa konsumpcja po raz pierwszy przekroczyła możliwości regeneracji ekosystemów naszej planety w roku 1970. Wtedy nastąpiło to 29 grudnia. Co roku deficyt zasobów naturalnych pogłębia się, a DDM przesuwa na coraz wcześniejsze miesiące. Wyjątkiem był pandemiczny rok 2020, kiedy zahamowanie gospodarki i transportu spowodowało przesunięcie Dnia Długu Publicznego na 22 sierpnia, podczas, gdy w 2019 r. wypadał on 29 lipca.
„Dług nie rana, nie zagoi się”, a nawet wprost przeciwnie, z roku na rok jątrzy się coraz bardziej. Można go zmniejszyć, np. przez właściwie prowadzony recykling, zalesianie, zarybianie i tym podobne działania, a my co? A my żyjemy rozrzutnie. Zużywamy tyle zasobów ekologicznych, jakbyśmy żyli na Ziemi rozrośniętej o 70%. Krajowy Dzień Długu Ekologicznego osiągnęliśmy nawet wcześniej, bo na początku maja. Razem z Japonią, Niemcami, Szwajcarią. Wiele krajów nas wyprzedziło, wiele pozostaje w tyle, ale to żadne pocieszenie.
Nic nie zmieni także świętowanie dzisiejszego Dnia Mlecznej Czekolady, ale może chociaż trochę poprawi humor, bo przecież to właśnie czekolada wspomaga produkcję dopaminy, odpowiadającej za dobry nastrój. Pewnie z tego powodu różne czekoladowe okazje celebrujemy 11 razy w roku. Najbliższa prawie za dwa miesiące (22 września Dzień Białej Czekolady).
Z ważnych wydarzeń astronomicznych mamy, a raczej będziemy dziś mieli, nów w Lwie. Kompletnie się na tym nie znam, za to w prasie internetowej już od kilku dni roi się od tytułów w rodzaju „Najszczęśliwsza faza księżycowa tego lata”, „Nów w Lwie to najlepszy czas w roku. Idź i błyszcz”, „Obudź w sobie siłę Lwa”.
Wśród patronów dzisiejszego dnia znajduje się św. Szarbel, wydawałoby się, że mało w naszym kraju znany, a jednak w trakcie jednej z wędrówek natknęliśmy się w maleńkiej mazowieckiej Florencji (gm. Iłża, pow. radomski) na odtworzoną w skali jeden do jednego maronicką pustelnię z kaplicą św. Szarbela z libańskiej wioski Annaya. Zaintrygował nas kierujący w boczną drogę wielki baner z napisem „Jedyna w Europie pustelnia z Libanu. Zapraszamy – przyjdź i zobacz”.
Oczywiście skręciliśmy, a po kilkuset metrach naszym oczom ukazał się nietypowy budynek mieszczący w swoim wnętrzu Sanktuarium Matki Bożej Wniebowziętej i Pustelnię św. Szarbela. Drzwi otwarte są dla każdego. Weszliśmy. Po chwili pojawił się mieszkający obok ksiądz, który długo i zajmująco odpowiadał nam na wszystkie zadawane pytania. Faktycznie jest to pierwsza w Europie pustelnia tego świętego działająca pod opieką Katolickiego Kościoła Narodowego.
W 2015 r. maleńką pustelnię św. Szarbela zbudowano na terenie gospodarstwa agroturystycznego w Nowym Belęcinie k. Gostynia. Mieści się w drewnianej chatce, działa pod opieką maronitów i reklamuje jako „pierwsza i jedyna w Polsce”. Nie jest już jedyna.
Szukając informacji o św. Szarbelu (właściwie Jusufie Antunie Machlufie) natknęłam się na istny galimatias form zapisu jego imienia. W 2017 r. Zespół Języka Religijnego Rady Języka Polskiego PAN podjął decyzję (po zasięgnięciu opinii arabistów), by „imię świętego było zapisywane w formie „Szarbel” w miejsce dotychczas najczęściej stosowanego „Charbel”. W różnych językach transkrypcja tego imienia jest uzależniona od własnych norm: łacina – Sarbelius, francuski – Charbel, angielski – Sharbel, niemiecki – Scharbel, czeski – Šarbel. Nie ma więc powodu, aby w Polsce to imię było zapisywane według francuskiej ortografii”.
Tekst i foto Maria Gonta
« | grudzień 2023 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | 3 | ||||
4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 |