






27 lipca. Po wczorajszym i przedwczorajszym natłoku przysłów dzisiaj spokój, dlatego spokojnie można przyjrzeć się trzem jakże różnym od siebie świętom. Dziś w kalendarzach Dzień Chodzenia na Szczudłach, Dzień Bezpańskiego Psa i Dzień Szkockiej Whisky. Zacznijmy od psiaków.
Międzynarodowy Dzień Bezpańskiego Psa zapoczątkowany został w 2008 r. w Chile. Jego pomysłodawca – student dziennikarstwa – specjalnie wybrał tę datę, ponieważ w jego kraju lipiec jest najzimniejszym i najbardziej deszczowym miesiącem. Bezpańskim psom trudno przetrwać ten czas bez chociaż najdrobniejszej pomocy, więc Ignacio Gas rozpoczął kampanię internetową na rzecz tych czworonogów. Stopniowo przyłączali się do niego obrońcy praw zwierząt, pracownicy schronisk i zwyczajni ludzie. Dziś święto ma zasięg międzynarodowy. Warto przy tej okazji uświadomić sobie, że co najmniej 2/3 psów żyjących na naszej planecie nie ma domów.
Nie wiem, kto i kiedy wymyślił Dzień Chodzenia na Szczudłach, ale z pewnością musiał być wysportowany, bowiem poruszanie się na nich wcale do łatwych nie należy. Z całą pewnością używano ich już przed tysiącami lat, o czym świadczą dobitnie rysunki na ścianach świątyń Majów. Nie były też obce aktorom teatru chińskiego i ulicznym tancerzom w Imperium Romanum. Przez wieki używano ich, by suchą stopą przejść na drugi brzeg strumienia, by w sadach zbierać owoce, a w czasach nieco już nam bliższych, z ich pomocą zapalano latarnie gazowe. Bywali nawet podróżnicy-szczudlnicy.
W dziewiętnastowiecznym opracowaniu Figuiera „Ziemia i morza, czyli opis fizyki kuli ziemskiej” można przeczytać: „Pomiędzy Pirenejami i rzeką Gironde, rozściela się inna pustynja piasczysta, przerżnięta bagniskami i wielkiemi lasami. Wieśniacy przebywają na szczudłach ruchome piaski landów”. W podobny sposób poruszali się po wilgotnych wrzosowiskach Gaskonii pasterze owiec. Kiedy po rewolucji francuskiej rozpoczęto zalesianie tych terenów, tamtejsi szczudlnicy przeszli do historii.
Przeszedł do niej również Sylvian Dornon (1858-1900), który chciał, by tradycję francuskiego szczudlarstwa zachowano, czyniąc z niej dyscyplinę sportową. Podczas wystawy światowej w Paryżu w roku 1889, w celach reklamowych wspiął się na szczudłach na drugie piętro wieży Eiffla, a dwa lata później (12.03.1891) wyruszył na nich z Paryża do Moskwy. Ubrany w historyczny strój wspomnianego wyżej pasterza z Landów, na szczudłach o wysokości 1,20 m pokonywał dziennie 60 km. Do Moskwy dotarł 10 maja.
Dziś szczudła służą głównie rozrywce, jednak nie da się tak po prostu z marszu wspiąć na nie i ruszyć przed siebie. Trzeba najpierw trochę poćwiczyć i może to właśnie dziś jest TEN dzień?
Wieczorem za to warto uczcić Dzień Szkockiej Whisky. Pewnie pamiętacie, że podobne święto obchodzone już było 27 marca, w rocznicę urodzin Michaela Jacksona. Wtedy honorowane były wszystkie gatunki whisky i whiskey, dzisiaj chodzi wyłącznie o trunek wytwarzany w Szkocji. I tutaj warto zaznaczyć, że whiskey i whisky różnią się między sobą nie tylko formą zapisu.
Ojczyzną whisky jest Szkocja, ale nazwa ta funkcjonuje też w odniesieniu do trunków z Japonii i Kanady. Whiskey to alkohol z Irlandii i ta sama nazwa występuje też w pisowni amerykańskiej. Szkocką whisky produkuje się ze zbóż, z przewagą suszonego w torfowym dymie jęczmienia. Jęczmień w irlandzkiej whiskey nie ma już tego aromatu, a amerykańska zawiera oprócz jęczmienia przynajmniej 51% kukurydzy. Whisky destylowana jest dwukrotnie, whiskey trzykrotnie (amerykańska raz). Gatunków i smakoszy obu trunków jest mnóstwo, podobnie jak ich producentów, co więc warto zapamiętać z mojego skomplikowanego wywodu? Że każda whiskey to whisky, lecz nie każda whisky to whiskey. I tyle.
Wyjaśnienia wymaga jeszcze osoba Michaela Jacksona, o którym wspominałam w kontekście rocznicy urodzin uhonorowanej marcowym świętem. Nie chodzi tu oczywiście o słynnego piosenkarza, tylko o brytyjskiego dziennikarza (1942-2007), krytyka literackiego, eksperta w dziedzinie degustacji piwa i whisky oraz pisarza literatury piwowarskiej. To on przyczynił się do usystematyzowania stylów piwnych, wyznaczył standardy ich oceny i opisu, dorabiając się przydomka łowcy piw (Beerhunter), a nawet „papieża piwowarstwa”.
Dzisiejszy temat chciałam zilustrować fotką szczudlarzy, nie mogłam się jednak zdecydować na tę jedną, najfajniejszą, wobec czego rywalizację o tytuł zdjęcia dnia wygrała sosna na szczudłach z Wełecza.
No i jeszcze czas na przysłowie. Obiecałam sobie, że na każdy dzień znajdę chociaż jedno, więc dzisiaj proszę: „Po świętym Jakubie każdy w swoim garnku dłubie”. Idę podłubać i ja.
Maria Gonta
Foto Gontowiec Podróżny
« | grudzień 2023 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | 3 | ||||
4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 |