






23 lipca. Dzisiaj jeden z fajniejszych dni w roku, bo pod patronatem dwóch arcyciekawych postaci – jedną jest fikcyjny Włóczykij mieszkający w baśniowej Dolinie Muminków, drugą – jak najbardziej prawdziwa Birgitta Birgersdotter, zwana Brygidą Szwedzką. W dodatku za oknem znośne 17°C i pięknie parująca Warta na horyzoncie. Krajobraz (ten najodleglejszy) ewoluuje z każdą chwilą. Za moment będę siedzieć na dachu świata, pod stopami mając spowity w chmurach archipelag nieznanych wysepek. „Świat jest pełen wielkich i wspaniałych rzeczy dla tych, którzy są na nie gotowi” – to oczywiście słowa ulubionego, nie tylko przeze mnie, filozofa w zielonym kapeluszu. Będzie ich dzisiaj więcej, zamiast przysłów.
Dzień Włóczykija to sympatyczne święto dla małych i dużych. Warto uczcić je chociaż najkrótszym spacerem. Wprawdzie Włóczykij z założenia jest samotnikiem, ale to w niczym nie przeszkadza, by zabrać na przechadzkę towarzystwo. Jeżeli jednak potrzebujecie chwili tylko dla siebie (oczywiście na świeżym powietrzu), to też jest dobry moment. „Nie można przecież wciąż być uprzejmym i towarzyskim. Po prostu nie można nadążyć.”
Bohater Tove Jansson miał swój pierwowzór w realnym świecie. Był nim jeden z bliskich przyjaciół pisarki – fiński intelektualista, dziennikarz i polityk, a przez pewien czas nawet jej narzeczony – Atos Kasimir Wirtanen. Kapelusz, płaszcz, fajka oraz specyficzna filozofia życiowa Atosa, dość wiernie zostały odtworzone w „Muminkach”.
Wiem, że rasowy włóczykij powinien być piechurem, myślę jednak, że we współczesnym świecie możemy nazywać tak również tych, którzy łączą wędrówkę per pedes z przemieszczaniem się dwu- lub czterokołowymi pojazdami. "Właściwie chodzi wyłącznie o to, żeby nie poddać się zmęczeniu, nigdy nie dopuścić do braku zainteresowania, do obojętności, nigdy nie zagubić swej bezcennej ciekawości, bo wtedy człowiek sam sobie pozwala umrzeć".
„Włóczykije, włóczykije,
Jak się wam na świecie żyje?
Stare porzucacie miejsca,
By gdzie indziej szukać szczęścia (…)” – tę balladę Tadeusza Woźniaka, zatytułowaną „Dni niczyje”, śpiewał swego czasu Zbigniew Wodecki, grający samego Włóczykija w spektaklu Teatru Komedia, a ja dedykuję ją wszystkim, którzy nie mogą usiedzieć na miejscu.
W kalendarzu liturgicznym dziś Święto Brygidy, współpatronki Europy. Mimo że Brygida Szwedzka żyła w XIV w., bywa dziś nazywana „kosmiczną świętą”. Wszystko przez charakterystyczne nakrycie głowy kojarzące się trochę z „Gwiezdnymi wojnami”. Noszą je również współczesne brygidki. To czarny welon z nałożonym na wierzch unikatowym „czepkiem” z białych pasków, z pięcioma czerwonymi kropkami na ich łączeniu. Białe paski to nic innego jak krzyż (korona krzyżowa), a czerwone spinki symbolizują rany Chrystusa.
Birgitta Birgersdotter (po mężu Gudmarsson) była jedną z najlepiej wykształconych kobiet w czternastowiecznej Szwecji. Wysoko urodzona, wpływowa, korzystała ze swego autorytetu przy zażegnywaniu konfliktów (nawet międzynarodowych), nie obawiała się wskazywać błędów w relacjach kościelnych, walczyła o powrót papieża do Rzymu z „niewoli awiniońskiej”. Po śmierci męża, po 28 latach małżeństwa i urodzeniu ośmiorga dzieci, założyła Zakon św. Zbawiciela (brygidki), aby poświęcić się modlitwom w intencji zreformowania Kościoła.
Pierwsze zgromadzenie kontemplacyjne brygidek powstało w 1350 r. Szwecji, trzecie w Gdańsku. Ciekawostką jest, że był to tzw. klasztor podwójny. Współcześnie rzadko się o tym mówi, ale w średniowieczu było to zjawisko normalne. Na pomysł miała wpaść właśnie Brygida Szwedzka. W takim klasztorze mniszki mieszkały razem z mnichami. Nie we wspólnych celach, tylko w osobnych skrzydłach. Komunikowali się za pomocą obrotowej półki (tzw. bębna) i spotykali jedynie na liturgii w kaplicy. Przełożoną była zawsze kobieta, mężczyźni – rzec można – pełnili tam funkcję służebną. Mniszki zajmowały się praniem, szyciem, gotowaniem, mnisi – pracami wymagającymi wysiłku fizycznego oraz zapewnieniem siostrom duchowej opieki, czyli odprawianiem mszy i spowiadaniem. Do żeńskiej części budynku mógł wejść jedynie ten z nich, który aktualnie pełnił rolę spowiednika. Dopiero w XVI w. zakon brygidek przekształcił się w zgromadzenie typowo żeńskie.
Kult św. Brygidy był niegdyś mocno ożywiony i w naszym kraju. Świadczy o tym chociażby fakt, że król Władysław Jagiełło ufundował w Lublinie (jako wotum za zwycięstwo pod Grunwaldem), kościół oraz klasztor brygidek. Zachowały się też dwa przysłowia powołujące się na szwedzką świętą, te jednak swoją treścią („O św. Brygidzie babie lato górą idzie” oraz „Na świętą Brygidę sprzedaj chłopie bidę”) nie pasują do dzisiejszej daty i świadczą o tym, że kiedyś jej wspomnienie obchodzono ósmego października.
Warto jeszcze wiedzieć, że tzw. „czepek św. Brygidy” był jednym z najwygodniejszych i najchętniej noszonych w średniowieczu damskich nakryć głowy. Podobno ten oryginalny oglądać można w Szwedzkim Muzeum Historycznym w Sztokholmie.
Na zakończenie jeszcze jedna z niezwykle trafnych myśli Włóczykija: „Jutro będzie nowy, długi dzień. Twój własny, od początku do końca. To przecież bardzo przyjemna myśl”.
Fotografia również mieści się w temacie. Niech wszystkim włóczykijom reszta świata stoi otworem!
Tekst i foto Maria Gonta
« | grudzień 2023 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | 3 | ||||
4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 |