






21 lipca obchodzimy Dzień Śmieciowego Jedzenia. Równie dobrze można nazwać go Dniem Fast Foodów albo Dniem Szybkiego Jedzenia Ulicznego. Wszyscy wiemy, że jest niezdrowe, zbyt kaloryczne, zbyt słodkie, zbyt słone, zbyt tłuste, zbyt w nim wszystkiego, co powinniśmy ograniczać, niektórzy nawet mówią, że jest zbyt smaczne, więc… jak tu celebrować bez wyrzutów sumienia?
Amerykanie, którzy to święto wymyślili, najczęściej traktują je jako okazję do pochwalenia się swoim ulubionym junk foodem w mediach społecznościowych, a ja dziś na przekór ustanowię Domowy Dzień Świadomości Niezdrowego Jedzenia i przygotuję same lekkostrawne, nietuczące, ekologiczne potrawy: zupę wiśniową oraz sałatkę z młodych ziemniaczków, ogórków małosolnych, koperku i szczypiorku. Idealne na upał.
„W licowym skwarze, w Polsce jak na Saharze”. O takiej właśnie pogodzie wspominali nasi przodkowie, przy okazji wróżąc:
„Lipcowe upały, wrzesień doskonały”,
„W lipcu upały, w grudniu mróz ostry i stały”,
„W lipcu upały – styczeń mroźny cały”.
Dzisiejszym dniem opiekują się święta Prakseda i święty Wiktor z Marsylii. Wprawdzie nie udało mi się ustalić, w jakich dziedzinach się specjalizują, dowiedziałam się za to, że mamy w kraju kościół pod wezwaniem św. Praksedy (w Dokudowie Pierwszym na Lubelszczyźnie), a w bazylice Świętej Trójcy w Janowie Podlaskim znajdują się relikwie św. Wiktora. W jej wnętrzu pochowano też biskupa Adama Naruszewicza, natomiast na skraju zamkowego parku warto zobaczyć rotundową Grotę Naruszewicza, w której – według tradycji – powstawały tezy do Konstytucji 3 Maja.
Do Dokudowa jeszcze nas koła nie zaniosły (następnym razem zjedziemy specjalnie), ale znajdujący się raptem 35 km bliżej Janów Podlaski, odwiedziliśmy kilkakrotnie. Obecnie jest to wieś z małomiasteczkową zabudową, barokowym pałacem biskupim, słynną niegdyś stadniną i wieloma innymi zabytkami. Trzymając się tematu patronów, powinnam pokazać przynajmniej fotografię imponującej bazyliki, jednak szczególnie przypadła mi do gustu inna tamtejsza atrakcja. Jest absolutnie wyjątkowa i ze świecą szukać drugiej, zachowanej w tak doskonałym stanie.
Otóż na janowskim rynku znajduje się mikrostacja paliwowa, raptem dwa dystrybutory, nawet bez żadnego zadaszenia, ale obok nich – istne cacko sprzed niemal 100 lat! – dwa wysmukłe walce, które po otwarciu drzwiczek, prezentują z dumą swoje wnętrze, a w nim… szklane zbiorniki o pojemności po pięć litrów każdy. To pięknie utrzymane przedwojenne dystrybutory firmy Temper Extakt. Widniejąca na zdjęciu dźwignia służyła do ręcznego napełniania zbiorników. Dopiero po przekręceniu zaworu, benzyna spływała wężem do baku pojazdu. W tym czasie pracownik stacji napełniał drugi zbiornik. I tak na zmianę. Trzeba się było nieźle namachać. Co ciekawe, dystrybutory z 1928 r. działały do lat 70. Wyobrażacie sobie tankowanie autobusu? Co tam autobus, nasz krążownik szos zwany Fredkiem van Gonth, też przecież bak ma nie od parady.
Tekst i foto Maria Gonta
« | grudzień 2023 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | 3 | ||||
4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 |